Smycze automatyczne. Hit czy kit?

Smycze wysuwane z plastikowej obudowy, które zwijają się same, kiedy pies się zbliża do właściciela. Daje to dużo większą swobodę na spacerze, nie trzeba się męczyć ze zwijaniem i plątaniem dziesięciometrowej smyczy treningowej, a pies ma dużo większy zakres eksplorowania niż 2-3 metry smyczy miejskiej czy przepinanej. Ale czy to rozwiązanie jest dobre?

Kilkanaście lat temu smycze tego typu szturmem weszł na polski rynek zoologiczny i gości na nim do dzisiaj. Najchętniej jest wybierana przez właścicieli małych piesków, typu york czy shi-tzu, jednak sięgają też po nie opiekunowie większych psów, jak np owczarek.

Jako przeważający plus tego typu smyczy jest fakt, że nie plącze się zbytnio, sama się zwija, i nie wymusza na właścicielu wchodzenia w wysoką, najeżoną przykrymi niespodziankami trawę, za swoim pupilem.

Rozwijana smycz będzie doskonałym narzędziem spacerowym dla psów karnych, reagujących bez wahania na właściciela i jego komendy, a przede wszystkim -nie ciągnącego.
Nie jest bowiem żadną tajemnicą, że tego typu smycz poniekąd wymusza na psie ciągnięcie i nawet nie chodzi tu o funkcjonowanie samego mechanizmu. Czworonóg nie ma świadomości ile sznurka do wyciągnięcia mu zostało, jednak wie że im mocniej ciągnie, tym dalej jest i więcej wącha.

O ile można przyznać, że taka smycz jest wygodna np w lesie czy na łące, gdzie nie możemy lub nie chcemy spuścić czworonoga, np z braku odwoływalności lub cieczki, to w opinii naprawdę dużej grupy behawiorystów zupełnie nie nadaje się na spacer po mieście. dużo psów, dużo zapachów i zagrożeń.

Poza wspomnianym już problemem ciągnięcia z użytkowaniem tych urządzeń może wiązać się kilkadziesiąt innych problemów- szczególnie jeśli pies jest nieusłuchany (a ciężko jest słuchać właściciela, jeśli jest 10 metrów dalej, na drugim końcu smyczy).

Zwierzę, które mocno szarpie, szczególnie to duże, jest w stanie wyrwać plastikową rączkę wraz z mechanizmem z dłoni właściciela, po czym uciekać przed nią w panice, gdyż ta robi dużo hałasu turlając się po chodniku. Często zdarzają się sytuacje, kiedy mechanizm blokujący psuje się w najmniej oczekiwanym momencie, i zamiast zablokować wysuwanie smyczy przez psa, nie robi nic, a to może skutkować chociażby wpadnięciem pod samochód czy rower.

Wielu właścicieli, poza bezmyślnym wypuszczeniem psa na całą rozpiętość smyczy, bez zważania na osoby - z psami lub bez- współdzielące chodnik i nie blokowaniem smyczy kiedy przechodzi koło nich inny czworonóg, ma też tendencje do blokowania linki w najmniej spodziewanych dla psa momentach. Czworonóg nie wie, że właściciel zablokował smycz, bo w trawie leżą śmieci, bądź nadjeżdżał samochód. Spacer jest dla niego wtedy chaotyczny i niezrozumiały - czemu wcześniej mógł odejść na całą rozpiętość smyczy, a potem został zablokowany na 2 metrach. Może to powodować dużą frustrację, co przeradzać się może w agresję przeniesioną (dla rozładowania emocji) i jeszcze większa potrzebę ciągnięcia.

Częste, przy nieumiejętnym użytkowaniu w szczególności, są przypadki, kiedy pies biegnąc na smyczy wysuniętej na całą długość, zaplątuje w nią siebie, właściciela, lub siebie z właścicielem. Nietrudno wtedy o uszkodzenia ciała, ludzkiego bądź psiego. Dochodzić może wtedy do bolesnych oparzeń, otarć, czy wręcz ran. Najczęściej mamy z tym do czynienia, kiedy właściciel odruchowo chwyta za linkę, usiłując zapanować nad szarpiącym się po drugiej stronie smyczy psem.

U psów może też dochodzić do uszkodzeń szyi, tchawicy a nawet samego kręgosłupa, szczególnie wtedy gdy rozpędzony pies zostanie gwałtownie zablokowany, lub skończy się długość smyczy, dlatego ważnym jest, by nie używać tych rozwiązań w połączeniu z cieniutkim obrożami, dławikami, kolczatkami czy łańcuszkami.

Zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod artykułem.

data publikacji artykułu: 2022-06-09
Komentowanie dostępne jest wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników strony. Zaloguj się lub zarejestruj. Rejestracja jest bezpłatna i trwa tylko chwilę.

Karolina Zabielska

Opiekunka dwóch psów i trzech kotów. Z zawodu księgowa, z zamiłowania i pasji- zoodietetyk i behawiorysta. Interesują ją nowe trendy w żywieniu zwierząt. Uważa ze zwierzęta to przyjaciele i należy traktować je z miłością.

Zapisz się do naszego newslettera

Odbieraj nowości, artykuły i powiadomienia wprost do swojej skrzynki email. Nowe i specjalne oferty tylko dla subskrybentów.