W dobie szerokiego dostępu do urządzeń nagrywających, takich jak dyktafon czy telefon z odpowiednią funkcją, coraz częściej dochodzi do sytuacji w których pracownik może potajemnie nagrywać swojego pracodawcę. Najczęściej do tak skrajnej reakcji posuwają się pracownicy, którzy chcą wytoczyć swojemu pracodawcy sprawę w sądzie i potrzebne im są mocne i niepodważalne dowody. Powstaje jednak pytanie, czy takie nagranie jest legalne, i jaka może być jego użyteczność w sądzie?
Coraz częściej dochodzi do nagłaśnianych sytuacji związanych chociażby z mobbingiem w pracy. Rzecz ciężka do udowodnienia, ponieważ polega w głównej mierze na uporczywym, długotrwałym nękaniu pracownika, które to wywołuje u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej. Często powoduje poczucie poniżenia, może ośmieszać pracownika lub izolować go od współpracowników. (Kodeks Pracy, artykuł 94 paragraf 2). O ile mobbing niewerbalny można udowodnić z łatwością, o tyle krzywdzące słowa szefa, które regularnie podkopują wiarę we własne możliwości, ciężko jest udowodnić. Stąd sięgnięcie po- mogłoby się wydawać- ostatnią deskę ratunku, jaką jest nagranie pracodawcy.
Niestety, potajemne nagrywanie drugiej osoby wiąże się z poważnym naruszeniem dóbr osobistych tej osoby- mowa tu o swobodzie wypowiedzi, tajemnicy rozmowy czy wyboru rozmówcy. Może dojść do podejrzenia, że dane nagranie zostało zmanipulowane, np wycięciem jakiegoś fragmentu, a rozmówca sprowokowany, tak by powiedział dokładnie to, co miało się znaleźć na nagraniu.
Wartym uwagi jest fakt, że prawo karne rozgranicza fakt, czy jesteśmy uczestnikami danej rozmowy, czy też nagranie jest sporządzone z ukrycia, a my jesteśmy osobą postronną. Przepisy jasno stanowią że w drugim wypadku możemy być sądzeni z artykułu 267 Kodeksu Karnego za nielegalne podsłuchiwanie.
W większości przypadków jednak, jeśli jesteśmy uczestnikami danej rozmowy, oraz mamy inne dowody na np. właśnie mobbing, czy inne niesprawiedliwe traktowanie, z reguły sądy przyjmują nagranie jako dowód, wyznając zasadę, że pracownicy i tak są dużo mniej uprzywilejowaną stroną, a to znacząco utrudnia mu dowiedzenie rażących nieprawidłowości w zachowaniu pracodawcy.
Warto tutaj przywołać wyrok Sądu Najwyższego z dnia 22 kwietnia 2016 r. sygn.akt II CSK 478/15, gdzie podkreślone zostało, że brak zgody na nagrywanie nie powinno dyskwalifikować całkowicie danego nagrania jako dowodu, winno jednak być ocenione całościowo, ze szczególnym uwzględnieniem tego czy treść oraz sposób pozyskania narusza czy też nie, konstytucyjne prawo do prywatności, oraz czy takie naruszenie może zostać uzasadnione prawem osoby nagrywającej do sprawiedliwego procesu.