Pracownikom, jak każdemu, zdarza się uszkodzić lub zniszczyć towar w sklepie. Kiedy, jako pracodawca możemy dochodzić pieniężnego zadośćuczynienia? Za co tak naprawdę ponosi odpowiedzialność pracownik lub zleceniobiorca?
Zleceniobiorca - pracownik na umowie zleceniu
Zakres odpowiedzialności zleceniobiorcy, powinien zostać ustalony na samym początku, już przy podpisywaniu umowy, oraz powinien być w niej zawarty. Obie strony mają wtedy możliwość wzajemnego zadecydowania, kto, kiedy i za co odpowiada. Jeśli jednak zakres obowiązków nie został określony na początku współpracy, wtedy koniecznym będzie sięgnięcie po Artykuł 415 Kodeksu Cywilnego: “Kto z winy swojej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia”.
Według tego przepisu, osoba wyrządzająca szkodę, jest zobowiązania do jej zadośćuczynienia, ale tylko w chwili, kiedy szkoda powstała wyłącznie z jego winy. Jeśli więc, przykładowo, pracownik mył podłogę, szturchnął mopem miski, a te spadły- teoretycznie wina jest pracownika. Chyba że wielokrotnie zgłaszał i ma to udowodnione na piśmie, sms, mail, bądź ma świadków, że miski stoją w nieodpowiednim miejscu, są źle ustawione, chwieją się i istnieje możliwość ich przewrócenia. Zgodnie bowiem z obowiązującymi przepisami, zleceniobiorca ma obowiązek informowania zleceniodawcy o przebiegu wykonywanego zlecenia, a zlecający jest zobowiązany do minimalizowania ryzyka powstania szkody.
Podobnie ma się sprawa, kiedy zleceniobiorca przekaże swoje zlecenie innemu podwykonawcy- mówimy tu wtedy o rozszerzonej odpowiedzialności zleceniobiorcy. Artykuł 739 Kodeksu Cywilnego mówi :”W wypadku gdy przyjmujący zlecenie powierzył wykonanie zlecenia innej osobie nie będąc do tego uprawniony, a rzecz należąca do dającego zlecenie uległa przy wykonywaniu zlecenia utracie lub uszkodzeniu, przyjmujący zlecenie jest odpowiedzialny także za utratę lub uszkodzenie przypadkowe, chyba że jedno lub drugie nastąpiłoby również wtedy, gdyby sam zlecenie wykonywał.”
W skrócie- jeśli pracodawca ma pracownika A na umowie-zleceniu, a A nie może przyjść do pracy, i prosi B, w chwili kiedy B szarpnie za mocno i rozerwie worek z karmą, za uszkodzony towar powinien zapłacić A. Ale w momencie gdy A ma dowody na to, że worek uszkodził by się nawet wtedy kiedy sam byłby obecny w pracy - np z winy producenta (wadliwy materiał, złe zgrzanie)- wtedy nikt nie odpowiada finansowo za uszkodzenie.
Wart zapamiętania jest fakt, że ten przepis obowiązuje tylko w chwili kiedy zleceniodawca nie miał wiedział, że B przyjdzie do pracy za A. Jeśli miał tego pełną świadomość i wyraził na to zgodę- rozszerzona odpowiedzialność zleceniobiorcy nie ma tutaj zastosowania, a za szkody odpowiada podwykonawca osoby A, chyba że umowa stanowi inaczej.
Zupełnie inną kwestią w obu przypadkach jest, czy zleceniobiorca, bądź jego podwykonawca, będzie się poczuwał do odpowiedzialności- w obu wypadkach należy więc wykazać związek przyczynowo skutkowy w którym pracownik bezsprzecznie zawinił. Nie bez znaczenia jest tu fakt, o którym zostało wspomniane wcześniej. Jeśli pracownik posiada dowody na problemy przy wykonywaniu zlecenia, a zleceniodawca nie usunie ich niezwłocznie,za szkody powstałe w wyniku tego zaniechania nie może być pociągany do odpowiedzialności zleceniobiorca. Jeśli więc pracownik zgłasza że wykładzina znajdująca się w miejscu pracy, jest źle zabezpieczona i grozi potknięciem, to za rzeczy zniszczone w wyniku potknięcia i wywrócenia się odpowiada pracodawca.
Ważnym jest też, że “wynagrodzenie szkody” nie zawsze musi się wiązać z oddaniem stricte pieniędzy. Zleceniobiorca może też naprawić powstałą szkodę, np odkupując uszkodzony towar.
Pracownik na umowie o pracę
Dzięki Kodeksowi Pracy, podpisując umowę o pracę, z góry wiadomo kto, za co i w jakiej kwocie będzie odpowiadł pracownik- traktuje o tym cały rozdział V Kodeksu Pracy.
Wiadomym jest więc, że pracownik odpowiada za szkodę zawinioną i udowodnioną przez pracodawcę (np. rzucanie miskami podczas rozpakowywania dostawy), jednak tylko do wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia, które pracownik otrzymywał w chwili dokonywania szkody.
Wartym uwagi jest tu fakt, że ta zasada nie obowiązuje, kiedy pracownik z pełną premedytacją i celowo naraził firmę w której pracuje, na straty- jak na przykład celowe zrzucanie towaru z półek. Jeżeli jest to udokumentowane przez pracodawcę, chociażby nagraniem z kamer- pracownik jest wtedy zobowiązany do naprawy szkody w pełnej wysokości, wraz z utraconymi przez firmę korzyściami.
Należy brać jednak pod uwagę fakt, że jeden pracownik nie odpowiada za błędy całego zespołu- należy więc albo każdej osobie z grupy udowodnić winę i pociągnąć do adekwatnej odpowiedzialności finansowej, albo podzielić powstałą szkodę równomiernie na wszystkie osoby, jeżeli taka sytuacja miała miejsce.
Podobnie jak w przypadku pracownika na umowę-zlecenie, pracodawca nie może obciążać pracownika za szkody które wynikły wyniku zaniechań i niedopatrzenia szefostwa, szczególnie jeśli na takie zaniechanie są dowody w postaci smsów bądź maili.
Co ważne- w przeciwieństwie do umowy zlecenia- pracodawca za szkody których dokonał pracownik ma prawo domagać się pieniędzy- nie ma jednak prawa potrącać ich samodzielnie np. z wypłaty czy premii.